Informacja o śmierci 82-letniego mieszkańca Świebodzina, która mogła być spowodowana błędem pielęgniarki, obiegła miasto lotem błyskawicy. Kto żyw dopatrywał się sensacji, a przeróżnych wersji i opinii było i jest bez liku. Faktem jest, że pacjent zmarł w naszym szpitalu, po podaniu osocza, które nie było przeznaczone dla niego.

 

            Zdarzenie miało miejsce tydzień temu (19 października). Tego dnia pielęgniarka z trzydziestoletnim doświadczeniem, podała 82-letniemu pacjentowi, przebywającemu na oddziale wewnętrznym, osocze krwi. Jak informował podczas wczorajszego spotkania (25 października) dyrektor świebodzińskiego szpitala Artur Malejka, w trakcie tej czynności popełniono dwa karygodne błędy. Po pierwsze osocze zostało podane nie temu pacjentowi, który powinien je otrzymać. Drugim błędem było złamanie szpitalnych procedur, które mówią, o tym, że w przypadku podawania choremu krwi lub preparatu krwiopochodnego, musi w tym uczestniczyć lekarz (pielęgniarka tylko przygotowuje preparat do podania). Tak się nie stało. Mówi o tym dyrektor Malejka.

 

 

 

            Z relacji A. Malejki wynika, że w chwili gdy lekarz został poinformowany, iż przetaczanie preparatu rozpoczęło się bez jego udziału, ten zarządził natychmiastowe odłączenie pacjenta. Po tym fakcie okazało się, że nastąpiła tragiczna pomyłka. – Przetoczona została niewielka ilość osocza. W tej chwili możemy przypuszczać, że około 50 mililitrów. Natychmiast, zgodnie z obowiązująca procedurą, osocze zostało zabezpieczone i zawiadomione zostało centrum krwiodawstwa­ - mówiszef lecznicy. Dobę po tym zdarzeniu pacjent zmarł. – W związku z tym, że popełniono poważny błąd przy podawaniu osocza, szpital poinformował prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Prokuratura zabezpieczyła dokumentację medyczną­ – mówi Artur Malejka.

            Prokurator prowadzący sprawę zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok zmarłego pacjenta. Ta została wykonana w miniony piątek (22 października). – Obecnie nie ma opinii wskazującej na przyczynę zgonu. Pobrane zostały wycinki do badań histopatologicznych. Dopiero po otrzymaniu wyników z Akademii Medycznej będziemy mieli ostateczną opinię co do przyczyny zgonu, a to jest kluczowa sprawa – informuje szefowa świebodzińskiej Prokuratury Rejonowej Ewa Grześkowiak. Dopieropo ostatecznej i jednoznacznej opinii będzie można postawić (lub nie) zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że pielęgniarka, która natychmiast została dyscyplinarnie zwolniona ze szpitala, nie została jeszcze przesłuchana przez prokuratora. Prawdopodobnie nastąpi to dopiero w chwili, gdy znane już będą wyniki badań (za około 2 tygodnie). Jeżeli wykażą one, iż przyczyną śmierci było podanie osocza, to wówczas pielęgniarka zostanie przesłuchana w charakterze podejrzanej. Przesłuchiwane będą również inne osoby z personelu szpitala. – Musimy ustalić jak do tego doszło, bo przecież ta pielęgniarka nie była jedyną osobą pracująca na oddziale. Był tam również lekarz, który powinien odgrywać jakąś rolę – mówi prokurator Grześkowiak.

            Dyrekcja nie ukrywa, iż ma nadzieję, że ostatecznie okaże się, że to nie podanie feralnego osocza było przyczyną śmierci. Zapewnia jednak, że nie ma zamiaru uchylać się od odpowiedzialności za złamanie procedury przy podawaniu osocza przy którym, podkreślmy raz jeszcze, powinien być obecny lekarz.

            Tak naprawdę do chwili obecnej nie wiadomo, dlaczego pielęgniarka sama przetaczała osocze, ani dlaczego pomyliła pacjentów. Z informacji przekazanej dziennikarzom przez dyrektora Malejka wynika, że szefostwo szpitala nie rozmawiało z pielęgniarką o tym zdarzeniu. – Nie zrobiliśmy tego ponieważ prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. Zapewnia jednocześnie, że wcześniej nie pojawiły się żadne przesłanki, które mogłyby świadczyć o tym, iż działania zwolnionej pielęgniarki są nieracjonalne i zagrażające bezpieczeństwu pacjentów. Dyrektor nie odniósł się do pojawiających się informacji, jakoby kobieta miała problemy z alkoholem, choć pośrednio potwierdził, że wie o jej problemach osobistych. Zaręczył także, że pielęgniarka w chwili podawania osocza była na pewno trzeźwa. Pewnym usprawiedliwieniem, o ile w ogóle w tym przypadku można o takim mówić, było to, iż obydwaj pacjenci (ten który miał otrzymać osocze, i ten który je otrzymał) mieli podobnie brzmiące nazwiska.

            Ucierpiała reputacja szpitala, która i tak wśród wielu mieszkańców Świebodzina nie jest najlepsza. Jest tego świadom dyrektor Malejka.  – Ta cała sytuacja bardzo obciąża nasz szpital. Nastąpił błąd i teraz odbudowanie zaufania pacjentów do naszej jednostki będzie długim procesem – mówi. Podkreśla jednak, że chce, aby ludzie opierali się na faktach, a nie plotkach. – Jeżeli się okaże, że popełniony błąd nie przyczynił się do śmierci pacjenta, to bardzo bym chciał, żeby ta informacja została podana do publicznej wiadomości, a ludzie wyciągnęli z tego wnioski.

            Dyrektor Malejka zapowiedział także, że jeżeli okaże się, iż bezpośrednią przyczyną śmierci osiemdziesięciodwulatka był błąd pielęgniarki, to szpital nie będzie uchylał się od odpowiedzialności. Czy jest gotowy zapłacić odszkodowanie?

 

 

            Teraz przed szefostwem szpitala i samą pielęgniarką długie oczekiwanie na wyniki badań, które odpowiedzą na pytanie, czy podanie osocza faktycznie było przyczyną śmierci mężczyzny.