Piątek 13-tego zapewne okazał się pechowy dla części z nas. Jednak są osoby, które same sprowadziły na siebie nieszczęście, poprzez swoje nieodpowiedzialne zachowanie, które doprowadziło do niebezpiecznych zdarzeń drogowych.
Jedno z nich miało miejsce w piątkowy poranek. Tuż przed godziną ósmą, trzech młodzieńców w wieku 20-21 lat, w towarzystwie których znajdował się także 13-letni chłopiec, w okolicach miejscowości Wilkowo poruszając się samochodem osobowym Fiat Siena na świebodzińskich numerach rejestracyjnych, nie zareagowało na znaki policjantów, którzy chcieli zatrzymać pojazd do rutynowej kontroli. Kierowca Sieny wcisnął gaz próbując się oddalić. Policjanci nie dali za wygraną i rozpoczęli pościg. Ucieczka nie trwała długo. Uciekinierzy skręcili w lokalną drogę biegnącą wzdłuż międzynarodowego szlaku kolejowego Warszawa – Berlin. W pewnym momencie kierowca ściganego samochodu stracił panowanie nad autem, zjechał z drogi i zatrzymał się na nasypie kolejowym. I tu uciekinierzy zostali pojmani przez policyjny patrol.
Wskutek wypadku cała czwórka doznała obrażeń ciała. W działania ratownicze zaangażowano straż pożarną i pogotowie ratunkowe. Przybyli na miejsce zdarzenia strażacy zabezpieczyli teren akcji i udzielili pierwszej pomocy rannym młodzieńcom, po czym przekazali ich medykom, którzy przetransportowali ich do świebodzińskiego szpitala. - Mieli dużo szczęścia. Doznali jedynie powierzchownych urazów. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby jazdę zakończyli nie na nasypie, a na torach, zwłaszcza w momencie przejazdu pociągu – mówi zastępca Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Świebodzinie bryg. Dariusz Paczesny.
Jeżeli nie zachowuje się zdrowego rozsądku, to niekoniecznie piątek 13-tego musi być dniem pechowym. Równie dobrze, może to być wtorek 10-tego. Właśnie ten dzień okazał się niefortunny dla dwóch mieszkańców Przełaz, którzy po godzinie 20-tej przemieszczali się lokalną drogą osobowym VW Golfem. Przed wioską kierowca stracił panowanie nad autem, zjechał na pobocze i uderzył w przydrożne drzewo. Przypadkowy świadek poinformował świebodzińskie służby ratunkowe, że w rozbitym samochodzie znajduje się ranny mężczyzna. Na pomoc zadysponowano pogotowie ratunkowe i straż pożarną. Po dojeździe na miejsce zdarzenia, na podstawie relacji świadków stwierdzono, że Volkswagenem podróżowały dwie osoby. Ranny pasażer pozostał przy aucie, natomiast kierowca oddalił się w kierunku Przełaz - przypuszczalnie udawał się do domu. - Strażacy ustalili miejsce jego zamieszkania. Kierujący działaniami podjął decyzję o przeszukaniu drogi z miejsca wypadku do domu kierowcy. Mógł on bowiem być w szoku powypadkowym – informuje bryg. Paczesny.
Pod wskazanym adresem zastano mężczyznę z zakrwawioną twarzą. Był to poszukiwany kierowca Golfa. Początkowo odmawiał poddaniu się badaniu przez lekarza, jednak strażacy przemówili mu do rozsądku i ostatecznie poszkodowany wyraził zgodę na udzielenie pomocy medycznej. Jak się później okazało przyczyną oddalenia się kierowcy z miejsca wypadku mógł być nie szok powypadkowy, a jego stan. Przybyły na miejsce patrol policji poddał mężczyzn badaniu alkomatem. Obaj byli nietrzeźwi. U kierowcy stwierdzono ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Pogotowie ratunkowe przewiozło mężczyzn na obserwację do świebodzińskiego szpitala. Strażacy zabezpieczyli uszkodzony pojazd, oświetlili teren zdarzenia i uprzątnęli z jezdni pozostałości powypadkowe.
Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości Kodeks Karny przewiduje karę pozbawienia wolności do dwóch lat.
