W ostatnią niedzielę (25 marca), świebodziński Santos zmierzył się z Zenitem Ługów. Ku radości, przynajmniej części kibiców, „Święci” zdobyli kolejny komplet punktów.
Spotkanie rozpoczęło się od szybkiego ataku świebodzinian, którzy już w pierwszej minucie mogli wyjść na prowadzenie, jednak Artur Nowaczyk w sytuacji „sam na sam” nie potrafił pokonać bramkarza gospodarzy (Zenit był gospodarzem spotkania).
Kolejne minuty to walka w środku pola i przebijanie piłki z jednej połowy na drugą. Santos nie miał pomysłu na grę, a do tego szwankowała dokładność w rozegraniu piłki. Poza jednym strzałem Piotra Pietrzaka z dystansu, „Święci” praktycznie nie zagrozili bramce rywali. Zenit przeważał, mimo zagęszczenia obrony raz za razem groźnie kontratakował, jednak brakowało skuteczności. W 28 minucie świebodzinianie mieli chyba najlepszą okazję do zdobycia bramki jednak napastnik ługowian przegrał bezpośredni pojedynek z Pawłem Sergiewem.
Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem z lekkim wskazaniem na Zenit, który stworzył sobie więcej ciekawych sytuacji podbramkowych. Na drugą odsłonę spotkania wszedł Tomasz Olechnowicz, zmieniając Rafała Walczaka.
W 54 minucie Zenit wywalczył rzut rożny po którym groźnie lecz niecelnie uderzał jeden z przyjezdnych. W 72 minucie Wojciech Szczepanek strzelał z rzutu wolnego, lecz bramkarz gospodarzy ładną paradą zbił piłkę na rzut rożny. Sześć minut później za niecenzuralne komentarze na nieporadność kolegów, żółty kartonik obejrzał P. Pietrzak.
Gdy tempo meczu nieco opadło i wydawało się, że pojedynek zakończy się bez bramek, w 82 minucie Santos wywalczył rzut rożny. Z kornera dośrodkował W. Szczepanek, a w polu karnym najsprytniejszy okazał sie A. Nowaczyk, który strzałem głową umieścił piłkę w siatce.
Podłamany stratą Zenit ruszył do frontalnych ataków, żeby uratować choć jeden punkt, który wymykał im się z rąk. Chwilę później groźnie kontratakował Santos - z prawego skrzydła do środka pola w piłką wbiegł T. Olechnowicz i doskonałym podaniem w pole karne obsłużył Macieja Rafalika, który jednak przestrzelił mając przed sobą tylko golkipera.
W 88 minucie Janusz Obuchanicz starł się z jednym z obrońców rywali, a sędzia obydwu graczy ukarał żółtymi kartkami.
W 90 minucie kolejną szansę mieli ługowianie, jednak ponownie snajper przyjezdnych nie dał rady pokonać skracającego kąt bramkarza Santosu. Po chwili Zenit ponownie przejął piłkę i w polu karnym ofiarnie musiał interweniować Daniel Sokoliński. Wybił futbolówkę rywalowi, zahaczając także o jego nogi, jednak arbiter uznał, że nie doszło do złamania przepisów i chwilę później zakończył zawody.
Samo spotkanie nie zachwyciło pod względem „artystycznym”, jednak nie zabrakło w nim walki oraz emocji. Trzeba też uczciwie przyznać, że z przebiegu spotkania Zenit nie zasłużył na porażkę. Jednak nie można zaprzeczyć, że nie potrafił wykorzystać żadnej ze swoich okazji bramkowych co zemściło się w samej końcówce meczu.
Jeśli jednak Zenit nadal będzie grać z tak wielkim zaangażowaniem, to do końca sezonu powinien się liczyć w walce o awans. Tym bardziej, iż Sokół Dąbrówka Wlkp. nie wykorzystał okazji na powiększenie przewagi, jedynie remisując z Klonem Babimost na własnym terenie i ma zaledwie trzy punkty więcej niż ekipa z Ługowa.
Bramki: Artur Nowaczyk (82.)
