Czwartą kolejkę Turnieju Niezrzeszonych chyba najgorzej wspominać będą zawodnicy Żar-Oil, którzy pomimo zwycięstwa odniesionego na boisku punktów nie zainkasowali. Diametralnie odmienne nastroje towarzyszą ekipie Computeca, która zrobiła kolejny krok do obrony mistrzowskiego tytułu.
„Olejarze”, którzy tydzień temu sięgnęli po swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznej edycji turnieju, również wczoraj (13 grudnia) mogli się cieszyć z kolejnych punktów po zwycięstwie 4:1 nad „rowerzystami”. Ale radość trwała zaledwie trzy godziny, bowiem po zakończeniu spotkań organizatorzy rozgrywek rozpatrzyli protest złożony przez Spricka, który twierdził, że w drużynie Żar zagrał nieuprawniony zawodnik Marek Czerniawski (strzelił pierwszą bramkę). Po sprawdzeniu listy zawodników zgłoszonych przez Żar (przed rozpoczęciem turnieju) okazało się, że ów zawodnik faktycznie nie figuruje na liście. W związku z tym wynik zweryfikowano na 3:0 dla Spricka. Dzięki temu drużyna ta z 10 punktami wskoczyła na drugie miejsce w tabeli. Żar spadł na dziewiąte. Szkoda tego niedopatrzenia „olejarzy”, bo przecież ciężko doszukiwać się w tej całej sytuacji złej woli.
Liderem pozostaje Computec, który jako jedyna drużyna w stawce ma na swoim koncie komplet dwunastu punktów. Kolejne trzy zainkasował w niedzielny wieczór w meczu z Tombudem (4:1). Mecz nie zawiódł oczekiwań. Był szybki i bardzo zacięty. Właśnie tego oczekiwali kibice od tego pojedynku. Już od pierwszych chwil obydwie drużyny nie myślały o zachowawczej grze, ale o jak najszybszym pokonaniu przeciwnika. I okazje miały. W 6 minucie wynik otworzył Tomasz Olechnowicz (Tombud), który strzelając z ostrego kąta jakimś cudem zdołał wcisnąć piłkę pomiędzy słupek a bramkarza Computeca Eugeniusza Kołę. Szansę na wyrównanie miał m.in. Janusz Śmiałek, ale jego strzał nie zakończył się tak, jak tego oczekiwał sam zawodnik. Więcej okazji miał Tombud, który do przerwy powinien strzelić jeszcze co najmniej dwie bramki. Sytuacji „sam na sam” nie wykorzystał Tomasz Traczyński, a Przemysław Jędrzejczak zamiast do pustej bramki trafił w słupek. Po przerwie bramki strzelali już tylko „komputerowcy”. Dwie minuty po przerwie pięknie z woleja uderzył Mariusz Mazur, który po kolejnych czterech minutach dołożył drugie trafienie. Na kilka minut przed końcem Tombud chcąc ratować chociażby remis zdecydował się na wycofanie z bramki Mariusza Ceglarka, którego zastąpił ofensywny T. Olechnowicz. Na niewiele się to zdało, bo Tombud gola nie strzelił, a w ostatniej minucie stracił kolejne dwa (Maciej Mikołajewski i M. Mazur). Wynik 4:1 absolutnie nie jest miarodajny, bo Computec wcale nie miał miażdżącej przewagi. Gdyby w meczu padł remis, to nikt nie powinien być zaskoczony. Ale to Computec wziął całą dostępną pulę i jest samodzielnym liderem. Tombud spadł na trzecią pozycję.
Fragmenty spotkania Tombud – Computec (5,18 min. 11,7 mb)
Nadal nienajlepiej idzie ekipie O.N.I.R, która z jednym punktem (!) zajmuje przedostatnie jedenaste miejsce. Wczoraj nie zdobyła żadnego przegrywając ze Studiem Efekt 0:2. Bez dwóch zdań młodzi zawodnicy zaprezentowali się o lepiej niż w poprzedniej kolejce. Widać było zaangażowanie i więcej biegania, a to sprawiło, że w pierwszej połowie to właśnie O.N.I.R był bliżej strzelenia bramki, ale brakowało kropki nad „i”. Rozstrzygnięcie padło w ostatnich minutach. W 18 minucie po ładnej zespołowej akcji Konrada Tureckiego pokonał Artur Zapart, który na listę strzelców wpisał się również w 24 minucie udowadniając, że jego drużyna jednak potrafi strzelać bramki. Natomiast O.N.I.R prześladuje indolencja strzelecka. Do tej pory zdobyli tylko trzy bramki (mniej mają tylko „piekarze”), tracąc przy tym jedenaście. Na pewno nie tego oczekiwali przed rozpoczęciem turnieju sami zawodnicy. Kibice również nie. Ale nie ma co załamywać rąk. Trzeba się podnieść i walczyć. Awans do pierwszej szóstki jest ciągle możliwy.
Punktami podzieliło się Kico z Viva-Folie. Po całkiem niezłym meczu na tablicy widniał wynik 2:2. I chyba faktycznie remis nie skrzywdził żadnej z drużyn, choć przed rozpoczęciem spotkania mogło się wydawać, że to „foliarze” będą górą. I pierwsza połowa faktycznie pokazywała, że tak może być, bo po bramkach które zdobył Krzysztof Matyjaszkojć było 2:0. Ale w drugiej połowie Kico po golach Marcina Kwapisiewicza i Adama Grodzkiego wyrównało, a co więcej nie straciło więcej bramek. Co prawda A. Grodzki mógł strzelić jeszcze jedną bramkę, ale z najbliższej odległości nie trafił do pustej bramki. W samej końcówce nie poszczęściło się również Andrzejowi Puchaczowi (Viva) i drużyny podzieliły się punktami. Kico pozostało na ósmym miejscu, a „foliarze” utrzymali czwarte.
Skok o dwie pozycje (z 9 na 7) zanotował Teatr Marzeń. Najwidoczniej nowe stroje a la Celtic Glasgow (ZAKTUALIZOWANO) pomogły, bo „aktorzy” pokonali Seco Warwick 3:1, choć zwycięstwo nie przyszło łatwo. Prowadzenie dla Teatru dał w ósmej minucie Bernard Gawłowicz, ale już po kilkudziesięciu sekundach wyrównał najlepszy strzelec w drużynie Seco Michał Gendera. Na kolejne bramki musieliśmy czekać do 19 minuty, wówczas Teatr na prowadzenie wyprowadził Piotr Andrzejczak, a po kolejnych dwóch minutach wynik ustalił Grzegorz Czerwiński.
Po sensacyjnym remisie w trzeciej kolejce ze Studiem Efekt piekarze na pewno czuli się wspaniale. Wczoraj jednak musieli zejść na ziemię. Zmusiła ich do tego Elterma, która pokonała Piekarnię Balcewicz 3:1. Strzelanie w 2 minucie rozpoczął Maciej Sudnik. Po minucie po strzale Sebastiana Hirscha było już 2:0 i zapowiadało się na pogrom. Ale kolejna bramka padła dopiero w 17 minucie i to nie dla Eltermy. Nadzieję w serca „piekarzy” wlał Damian Krawczyk. Niestety nie na długo. W 19 minucie ostatnią bramkę w spotkaniu zdobył S. Hirsch. Elterma nadal na dobrej szóstej pozycji, a Piekarnia na ostatniej dwunastej.
W najbliższy weekend rozegrana zostanie również tylko jedna kolejka (niedziela 20 grudnia). Zapowiada się kilka niezłych pojedynków jak chociażby Tombud – Studio, Viva – Computec, czy Elterma – Żar. Początek spotkań o 18.30.