Trening planowany początkowo na godzinę trzynastą został przyspieszony i Górale już po dwunastej weszli na płytę. Zajęcia nie były zbyt forsowne. Na początku lekki rozruch, po którym rozegrano kilka wewnętrznych gier na jednej połowie boiska. Ćwiczono również rozegranie rzutów wolnych, w tym bezpośrednie strzały na bramkę, a także dośrodkowania z narożnika boiska. Chwilę poświęcono na sprawdzenie formy strzeleckiej przy rzutach karnych. Na koniec trener Marcin Brosz zaordynował mała przebieżkę.

            W treningu wziął udział bramkarz Łukasz Merda, którego świebodzińscy kibice powinni doskonale pamiętać, bowiem obecny kapitan Podbeskidzia grał w barwach świebodzińskiej Pogoni w latach 1999 – 2003. Po ostatnim sezonie spędzonym w Świebodzinie przeszedł do Podbeskidzia, które wywalczyło wówczas awans do drugiej ligi. Ł. Merda zadebiutował w drużynie z Bielska-Białej już po kilku pierwszych spotkaniach sezonu w meczu z Jagiellonią Białystok i bardzo szybko wywalczył sobie miejsce w bramce, a od kilku sezonów jest kapitanem swojej drużyny, która ma realne szanse na grę w ekstraklasie.

            Po 23 kolejkach, z dorobkiem 41 punktów, Podbeskidzie zajmuje trzecie miejsce w lidze, tracąc zaledwie pięć oczek do Znicza Pruszków i Widzewa Łódź. Mogło być o wiele lepiej, jednak początek rundy wiosennej nie był najszczęśliwszy. Najpierw porażka z Wartą Poznań 2:1, a później dwa remisy: z Motorem Lublin i Koroną Kielce. Jednak tydzień temu Górale pokonali na własnym terenie Zagłębie Lubin 3:0 i nadal wszystko zależy tylko od nich, w tym od bramkarza, który doskonale pamięta lata spędzone w świebodzińskiej Pogoni.