Niby każdy z nas słyszał, że wypalanie traw przynosi zdecydowanie więcej szkód niż pożytku, choć o tym ostatnim raczej trudno w ogóle mówić. Jednak pomimo tego nie brakuje ludzi, którzy wypalają trawy w przekonaniu, że „ogień jest oczyszczający”, że to co robią dobrze służy środowisku.
To nieprawda. W trakcie nawet niewielkich pożarów mogą zostać zniszczone miejsca lęgowe ptaków, które gnieżdżą się na ziemi lub w krzakach. Giną również inne zwierzęta - żaby, jaszczurki, mrówki, dżdżownice, które mają pozytywny wpływ na glebę. W takich pożarach giną również ludzie. Przeważnie są to osoby, które same dokonały podpalenia. Najczęstszą przyczyną śmierci w takich przypadkach jest zawał serca, udar termiczny oraz obrażenie wywołane ogniem. Zdarza się bowiem, że np. wiatr gwałtownie zmienia kierunek, a płomienie przenoszą się na podpalacza lub też ogień zaczyna rozprzestrzeniać się w sposób niekontrolowany odcinając drogę ucieczki. O tragedię nietrudno, bo przecież pożar może przenieść się na budynki mieszkalne, czy gospodarcze. Ponadto gęsty dym powstający w procesie wypalania i ścielący się na drogach ogranicza widoczność, stając się przyczyną kolizji i wypadków drogowych. Wszystko to prowadzi do wielu strat materialnych, a także do osobistych tragedii.
Wypalanie traw w naszym regionie stało się niechlubną tradycją, z którą od lat zmagają się strażacy, służby leśne i ochrony środowiska oraz policjanci. W ostatnich tygodniach najczęstszą przyczyną wyjazdów strażaków są właśnie pożary. Praktycznie we wszystkich przypadkach stwierdzono podpalenia, ale sprawców nie udało się ustalić.
Problem wypalania traw jest coroczną zmorą strażaków i leśników, dlatego przedstawiciele obydwu instytucji apelują do wszystkich ludzi dobrej woli o zaniechanie wypalania traw na łąkach, skarpach i nieużytkach, co z pewnością przyczyni się do ograniczenia szkód powodowanych tym procederem.
Nie wypalajmy traw, a gdy widzimy, że robią to inni zareagujmy.