Świebodziński Santos po raz kolejny dał powód do zadowolenia swoim kibicom. Co prawda sobotniego spotkania z Ilanką Rzepin nie wygrał, jednak remis (3:3) uratowany dosłownie w ostatnich sekundach, smakuje również wyśmienicie.
Dawno kibice, którzy pojawiają się na świebodzińskim stadionie, nie oglądali tak dobrego i emocjonującego zarazem spotkania, w którym sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Gra toczona była w szybkim tempie, a na ilość strzelonych bramek chyba nikt nie może narzekać.
Pierwsza z nich padła w 24 minucie, gdy Michał Hajdasz został przelobowany strzałem oddanym z odległości kilkudziesięciu metrów. Na szczęście na odpowiedź „Świętych” nie trzeba było czekać zbyt długo, bowiem już pięć minut później gospodarze przeprowadzili zgrabną akcję. Z prawej strony dobrze zagrał Patryk Podwyszyński. Piłka dotarła do Artura Nowaczyka, który sprytnie przepchał się i pomiędzy nogami bramkarza posłał piłkę do siatki.
Jeszcze przed przerwą, bo w 36 minucie, Santos objął prowadzenie. Idealne podanie wykorzystał Krzysztof Wierzbicki. Ten sam zawodnik miał okazję na podwyższenie wyniku w 63 minucie, jednak tym razem bramkarz był górą.
Po kolejnych sześciu minutach wielka radość zapanowała w szeregach przyjezdnych, bo to właśnie oni zdołali strzelić gola na 2:2 z kontrataku. Pięć minut później radość była jeszcze większa, bowiem Ilanka wyszła na prowadzenie.
Ciężko było uwierzyć, że Santos zdoła się podnieść po dwóch szybkich ciosach. I rzeczywiście przez dłuższy czas podopieczni Piotra Cenina byli bezsilni. Co więcej mogli stracić jeszcze kolejne bramki, jednak tym razem M. Hajdasz zatrzymywał zmierzającą w jego stronę piłkę.
Na szczęście zawodnikom „Świętych” nie zabrakło determinacji i wiary, bowiem o uratowanie remisu walczyli do ostatniej chwili. I to zostało nagrodzone, bo już w doliczonym czasie gry podanie Nikodema Rafalika wykorzystał Marcin Szymański, który ustalił wynik spotkania na 3:3. Sędzia nie pozwolił już na wznowienie gry.
Dzięki zdobytemu punktowi Santos nadal zajmuje czwarte miejsce w tabeli i to pomimo tego, że ma na swoim koncie o jedno spotkanie rozegrane mniej.