Kontynuuj
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w "Polityce Cookies".
To był weekend walkowerów. Na dziesięć zaplanowanych spotkań nie odbyły się aż trzy. W pozostałych padły mniej lub bardziej spodziewane wyniki. Nie rozstrzygnęły one jednak tego, kto zwycięży w całej imprezie. Szansę na tytuł mają jeszcze Computec i Tombud. O triumfie, i porażce, zadecyduje dopiero ostatni mecz turnieju.
Prawdziwy festiwal strzelecki urządzili sobie w dwudziestej kolejce zawodnicy Computeca, którzy „rozjechali” Euro-Box 10:2. Aż osiem (!) bramek w tym spotkaniu zdobył Janusz Śmiałek, któremu koledzy wystawiali niemal każda piłkę, chcąc zapewne aby w klasyfikacji najlepszych strzelców dogonił Wojciecha Szczepanka. Ta sztuka raczej się nie uda, bowiem J. Śmiałek ma na swoim koncie 37 bramek, a „Gigi” Szczepanek ma o pięć trafień więcej. O dogonienie będzie niezwykle ciężko, bowiem do rozegrania pozostał drużynom już tylko jeden mecz i to przeciwko sobie. Tutaj najpewniej Janusz Śmiałek pięciu goli nie zdobędzie. Wracając na chwilę do meczu Computec – Euro, warto wspomnieć, że dwie bramki dla „euroboksiarzy” zdobył Tomasz Majewski.
W niedzielę Euro-Box zagrał przeciw Klubowi Galeria. Konfrontacja zakończyła się zwycięstwem „klubowiczów” 12:2 (sześć bramek Patryka Podwyszyńskiego), którzy dzień wcześniej oddali punkty bez walki, bowiem na spotkaniu z Piekarnią Balcewicz stawiło się zaledwie trzech zawodników tej drużyny, a tym samym „piekarze” zainkasowali trzy punkty bez biegania.
Tak samo było w przypadku Tombudu, któremu punkty oddał w sobotę Golden Team. W niedzielę trzeba już jednak było powalczyć. I to nie z byle kim, bo przecież Kico to rywal wymagający. Z tej konfrontacji zwycięsko wyszli zawodnicy Tombudu. Jedyną bramkę w piątej minucie zdobył Tomasz Traczyński, który wykorzystał niezdecydowanie zawodników Kico przy rzucie wolnym, którzy oczekiwali, że gra rozpocznie się po gwizdku arbitra. Stało się jednak inaczej, a konsekwencją była „dziwna” bramka, która dała Tombudowi trzy punkty, a tym samym tegoroczne mistrzostwo stoi przed tą drużyną otworem.
Fragment spotkania Tombud - Kico
Już wiadomo, że o tytule zadecyduje (dosłownie!) ostatni mecz turnieju, pomiędzy Tombudem a „komputerowcami”, którzy w niedzielę zainkasowali komplet punktów za walkower na Golden Teamie, który tradycyjnie nie pojawił się w Świebodzinie. Jeżeli jednak Tombud chce (a chce na pewno) wznieść w górę puchar za pierwsze miejsce, to nie może zagrać tak jak w 21 kolejce z „zamkami”. Nie może być mowy o indywidualnych popisach, które najczęściej do niczego nie prowadzą. Po drugie w pełnej dyspozycji musi być W. Szczepanek, który w niedzielę, delikatnie mówiąc, nie był w pełni sił. Jeżeli indywidualna gra Tombudu znów będzie królować, to Computec, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego na czym polega gra zespołowa, wykorzysta to bezwzględnie. Pewne jest jedno – Tombud nie może przegrać ostatniego spotkania. Inaczej tytuł powędruje w ręce „komputerowców”.
Niecodzienny przebieg miało spotkanie 20 kolejki pomiędzy Seco Warwick a Teatrem Marzeń. Po pierwszej połowie „aktorzy” prowadzili 2:0 (Bernard Gawłowicz, Marcin Szymański), ale w drugiej odsłonie szybciutko nałapali fauli i w 16 minucie sędziowie zarządzili rzut karny przedłużony dla „pieców”. Okazję zmarnował Michał Gendera, który nie trafił w bramkę. Ale już minutę później gola strzelił Marcin Matejko i wydawało się, żejeszcze wszystko jest możliwe. Tym czasem Seco poszło w ślady rywala i również błyskawicznie dobiło do czterech przewinień. Według zawodników „pieców” sędziowie popełnili błąd i na znak protestu część z nich opuściła plac gry na którym pozostało jedynie czterech zawodników. „Aktorzy” postanowili zachować się fair play i ściągnęli z parkietu jednego z graczy. Równe szanse nic Seco nie dały - ostatecznie poległo 2:4.
W sobotę rozegrano niezwykle ważne spotkanie dla Spricka, w którym zmierzył się z dobrze radzącym sobie w drugiej rundzie Żar Oil&Rejmar. „Rowerzyści” doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że jeżeli chcą się jeszcze liczyć w walce o tytuł, musza wygrać. Jednak „olejarze” mieli zamiar pomieszać im szyki, a to z kolei sprawiło, że mecz był zacięty, szybki i bardzo przyjemny do oglądania. W 9 minucie, po kilku nieudanych próbach Sprick w końcu dopiął swego i po tym jak Robert Brejdak ograł rywali i umieścił piłkę w siatce, wyszedł na prowadzenie. Strata gola nie podcięła skrzydeł „olejarzom”, którzy atakowali z animuszem chcąc odrobić stratę. Jednak na wyrównanie trzeba było czekać aż do 17 minuty, gdy strzałem z dystansu popisał się Jarosław Kostrzewa. Trzeba przyznać, że Żar zasłużył sobie na to trafienie. Nie warto nawet wspominać, że zsiadający na trybunach zawodnicy i sympatycy Tombudu aż zapiali z radości. Niewiele brakowało aby dobry humor opuścił ich na dwadzieścia sekund przed ostatnią syreną, gdy tylko sobie znanym sposobem gracze „rowerzystów” nie zdołali wpakować futbolówki do bramki rywala z kilku centymetrów. Tym samym spotkanie zakończyło się sprawiedliwym remisem.
W niedzielę Sprick zagrał z Seco Warwick. Ze spotkania, które zakończyło się pokaźnym zwycięstwem „rowerzystów” (5:2), zapamiętamy pewnie tylko tyle, że w ciągu jednej minuty na listę strzelców wpisał się ojciec i syn – Krzysztof i Arkadiusz Krasuccy. Dwa gole dla „pieców” ustrzelił M. Gendera.
Sromotną klęską Piekarni Balcewicz zakończył się pojedynek 21 kolejki pomiędzy właśnie tą drużyną a „olejarzami”, którzy znokautowali rywala siedmioma trafieniami, przy czym sami nie odczuli nawet jednego ciosu. Po dwa trafienie zaliczyli Grzegorz Przepis i Jarosław Kostrzewa.
W najbliższą sobotę (3 marca) rozegrana zostanie ostatnia kolejka XIV edycji Turnieju Niezrzeszonych. Nie pomniejszając niczyjej roli, ale w tym dniu najważniejszy będzie ostatni mecz: Computec – Tombud. To właśnie on zadecyduje o tym jaka będzie ostateczna kolejność na podium. Jeżeli wygra Computec, to zrówna się punktami z Tombudem, a lepszy bilans bezpośrednich spotkań sprawi, że to właśnie „komputerowcy” zatriumfują. Jeżeli padnie remis, lub zwycięży Tombud, to świętować będzie właśnie ta drużyna, a wraz z nią także Sprick, który przeskoczy Computec i zajmie drugie miejsce (zakładając, że dopisze sobie trzy punkty za bardzo prawdopodobny walkower na Golden Team). Wszystko będzie jasne około 19.30.