Zakończyła się dobra seria Santosu, który w pięciu spotkaniach z rzędu inkasował punkty. W pierwszą środę czerwca „Święci” przegrali na własnym boisku z wyżej notowanym Lubuszaninem Drezdenko 1:2.
Spotkanie rozpoczęło się dla gospodarzy bardzo obiecująco. W 8 minucie przed szansą na otwarcie wyniku stanął Nikodem Rafalik. Niestety zamiast do niepilnowanej bramki, trafił w słupek.
Szczęście uśmiechnęło się do Santosu w 14 minucie, gdy w polu karnym Lubuszanina sfaulowany przez bramkarza został Daniel Pisarski. „Jedenastkę” na gola zamienił Patryk Podwyszyński.
To naturalnie nie spodobało się przyjezdnym, którzy co rusz zapuszczali się pod bramkę rywala stwarzając przy tym groźne sytuacje. Jednak albo strzały były niecelne, albo dobrze na linii bramkowej spisywał się Michał Hajdasz.
„Święci” nie mieli zamiaru poprzestać na jednej zdobytej bramce i odgryzali się rywalowi. W 19 minucie kolejną okazję miał N. Rafalik, który wykończył składną akcję zespołu. Niestety piłkę złapał golkiper gości.
W 36 minucie po rzucie wolnym, który zakończył się precyzyjnym uderzeniem głową, przyjezdni wyrównali. Chwilę później tylko brak dokładności uratował gospodarzy przed utratą drugiego gola. Tuż przed przerwą szansę miał Santos, ale bramkarz Lubuszanina ponownie był górą.
Nieszczęście przyszło trzy minuty po wznowieniu gry, gdy jeden z zawodników gości padł w polu karnym świebodzinian. Zdaniem sędziego napastnik z Drezdenka został sfaulowany przez M. Hajdasza i zarządził rzut karny, który bez problemu został wykorzystany.
Teraz to „Święci” musieli gonić wynik. Ta sztuka im się nie udała, choć kilkukrotnie było blisko jak np. w 65 minucie po ładnym strzale Wojciecha Szczepanka, czy w 87 minucie po uderzeniu Adriana Orkisza. Ostatecznie Santos przegrał, ale wstydzić się nie musi, bo walczył do samego końca.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu Santos zajmuje jedenaste miejsce w lidze w której na pewno się utrzyma.